Re: Fale grawitacyjne – ale w czym problem?
> Przecież wahadło „zegara z kukułką” będzie „przemieszczać” wszystko wokoło!
> Jest masa – jest grawitacja.
> Zmienia się siła grawitacji, to chyba jest ta fala grawitacyjna.
Pewnie ale to nie są fale grawitacyjne o których tu mowa, i które próbują od lat zarejestrować.
To są zwyczajne zmiany sił grawitacji, który wynikają
ze zmian położenia źródła, czyli masy: bliżej – dalej, lub inny kąt.
Wszyscy mylą to zwyczajne oddziaływanie grawitacyjne,
jego propagację z falami grawitacyjnymi, które są czymś zupełnie innym.
W szczególności te fale mają prędkość c w otw,
a sama grawitacja nie ma tam w ogóle oznaczonej prędkości,
dopiero należy to wyznaczyć eksperymentalnie,
no i powinno być co najwyżej c, ponieważ taki jest limit w TW,
ale może być mniej – nie naruszałoby to samego modelu.
No a te fale grawitacyjne Einsteina są formalnie do dupy,
co bardzo dawno zaważyli matematycy.
A to spiralne spadanie to chyba też kit,
no bo to z samej metryki Schwarzschilda już wychodzi.
W otw orbity nie są eliptyczne, plus ta precesja, lecz spiralne – zawsze.
Być może Einstein próbował to korygować i stąd te fale,
które dorobił kilka lat później, chyba w 1923r.
Bez tych trików energia i kręt tam znikają nie wiadomo gdzie.
No ale fale formalnie do bani, czyli razem jest szajs do kwadratu…
Precesja peryheliów orbit nie powoduje spadania.
Wystarczy siła innego typu niż 1/r^2, np. 1/r^3 – jak te siły pływowe,
i cała orbita się obraca – bez strat energii i spadania, czy wymiatania:
półoś i mimośród orbity są zachowane.