Re: hm.. chyba.. życie powstało "na wskutek"..
Ależ „na wskutek” może też oznaczać „przez przypadek” jeśli tylko spoglądamy na rzecz inaczej. Świat jest nieustannym chaosem a „ruletką” jest wszystko: na odpowiednio drobnym poziomie, obserwując pojedynczą cząsteczkę, ruletką będzie dla ciebie to, z której strony, z jaką prędkością i jak zorientowana nadleci druga cząsteczka, by się z pierwszą zderzyć – albo i nie – i zapoczątkować – albo i nie – przemianę w inną cząsteczkę. Ten „ruletkowy” charakter znika, gdy bierzesz pod uwagę zachowanie zbioru wielkiej ilości cząstek, w prawach dotyczących ilości wielkiej ilości gazu dotrzegasz jednoznaczne odpowiedzi na pytanie jak sie zachowa całość.
Problem pojawia się znowu przy komplikacji układów zależnych mocno od ogromnej ilości parametrów, przekształcając je w chaos i powodując „efekty motyla”. Podłoże wszystkich zjawisk stale ma charakter „ruletki”, dostrzegasz jednak porządek całości i w układach chaotycznych. Pytanie, które miałoby sens -jak skromnie sądzę – powinno brzmieć – w którym momencie biogenezy teoria chaosu zaczęłaby odgrywać decydującą rolę. Obawiam się, że w bardzo wczesnym, biorąc pod uwagę, że nawet proste oscylujące reakcje chemiczne mają chaotyczny charakter. Zapewne więc i kształt wczesnych organizmów nie był zapisany w „matrycy”.
Co do paradoksu Fermiego – ostatecznie odnosi sie on do naszych wyobrażeń o zachowaniu cywilizacji technicznej o podobnych do naszych motywacjach. Niewiele on mówi o życiu jako takim, nie mamy obecnie (niestety!!!) możliwosci obserwacyjnych, by śledzić życie biologiczne na pozasłonecznych planetach.