Re: oczywiście
alsor napisał:
> Bo to nie są naukowcy, lecz zazwyczaj zwyczajni pracownicy:
> instytucji, organizacji, firm, koncernów, rządów.
>
Pracownicy organizacji i firm oraz rządów muszą się podporządkować temu, co Wielkie Centrum ustalilo w sprawie teorii Stanu Stacjonarnego. Rozumiem. Przyjacielu, koncerny i rządy mają tę koncepcję głęboko gdzieś nawet jeśli przypadkiem o niej słyszeli.
Masz pewnie takie wyobrażenie o nauce jak osoby, które osobiście nawet nie znają kogoś zajmującego się nauką, więc wyobrażają sobie, ze istnieje nauka „oficjalna” której dzielnie sprzeciwiają sie dziś „niezależni” badacze wolni od zobowiązań wobec koncernu XYZ.
A „wyrobników” nauki typu urzędniczyna jest pełno, owszem. Tylko że ich wkład do tejże jest przyzerowy.
>
> Przejrzyj sobie historię nauki – kto tam odkrywał, dochodzi, badał,
> a kto negował, blokował, więził i popadał w różne śmieszne doktryny,
> dogmaty, jedynie słuszne prawdy, czyli tworzył te konsensusy.
>
Kto? Badacz na uniwersytecie nie badał, zastępował go w tym Janko Muzykant? Owszem, jeszcze 100 lat temu indywidualista mógł osiągnąć naprawdę wiele. Ale niestety – nauka się rozwija w tempie zastraszającym. Omawiany artykuł o wieku gwiazdy opublikowali uczeni z 5 dużych ośrodków badawczych i zaprzęgli do badań… teleskop kosmiczny Hubble’a. Nie uczynili tego bywalcy forum naukowego jako wynik swych przekomarzań.
> Oryginalna teoria eteru Lorentza – z globalnym układem wyróżnionym,
> jest nadal w pełni zgodna z wszystkimi obserwacjami i eksperymentami.
>
> A STW jest tylko właśnie konwencją – uproszczeniem,
> które polega na tym c = const, bo tak nam wystarczy w codziennej praktyce.
>
Oho… teoria eteru… a co powiesz o flogistonie? Czy ty upadłe teorie adorujesz tak hurtowo, wszystkie na raz? No to napotkasz zapewne sprzeczności miedzy nimi.
Stałość c była założeniem dla Einsteina, rzecz w tym, że była ona mierzona… „parę razy”. Warto znać eksperymenty historii fizyki, jak już historią się żyje.
> Nikt się nie zastanawia ile czasu sygnał biegnie w kablu tel. do Australii,
> a ile z powrotem, bo to nie żadnego znaczenia w praktyce.
> Każdy wie z góry i od zawsze, że ten ten czas jest równy:
> d/c i taki sam w obie strony – co nie?
>
Rzeczywiście, wygląda na to, ze jesteś jedyną osobą zastanawiającą się nad niektórymi sprawami. 😉 Wiesz, jak to się klasyfikuje na osi „nauka – pseudonauka”?
> Pseudonauka?
> Kosmologia ma się znacznie gorzej: to jest patologia, co dawno Alfven zauważył,
> no każdy to widzi:
> rozciąganie przestrzeni oddala ciała… pomimo że one stoją w miejscu?
> I co to k. ma być?
>
> Przecież to są pomysły kompletnych ignorantów –
> takich przygłupich podwórkowych, fantastów i dzieci.
>
Tu już pseudonauka w całej krasie: wyzwiska.
> Publikowanie też nie jest celem naukowca, i nie powinno być.
Osiągnięcia nieopublikowane nie istnieją, publikowanie jest środkiem komunikacji, powszechnie w nauce przyjętym, gdyż sama nauka jest częścią kultury.
>
> Jeśli te publikacje są źródłem dochodów, utrzymania,
> no to to jest przecież już zwyczajna działalność zarobkowa,
Rozumiem, naukowiec powinien utrzymywać się z piwowarstwa jak Heweliusz. Znowu cofamy się o parę wieków. Ale – niestety!- nawet Heweliusz dostawał potem dotacje od Ludwika XIV czy Jana III Sobieskiego. No tak, całą tę astronomię o kant D rozbić. Astronomowie piszą o gwiazdach to, co monarchowie i władcy chcą usłyszeć.
> Poczytaj sobie te prace z oficjalnej kosmologii […]
Jak dochodzę do słów „oficjalna nauka” już wiem, ze mam do czynienia z szarlatanerią.