Re: pomiar energii zależy od układu
Tak, podany przez Ciebie przykład jest oczywisty.
Tylko w przypadku fotonów pojawia się dla mnie paradoks.
Jeśli za kamienie uznać fotony, to nie ma znaczenia, czy biegnę, czy stoję, bo one zawsze będą mnie bombardować z prędkością światła. Czyż nie?
Ilość wyrzucanych kamieni – fotonów też się nie zmieni, bo moc lasera nie zależy od prędkości.
Oczywiście można by zagmatwać – im wyższa prędkość, tym większa masa i lasera, i baterii, a więc i pewnie jego moc. Jednak nie gmatwajmy.
A może trzeba gmatwać? Może wzrost prędkości poprzez wzrost masy lasera generuje więcej fotonów? I zagadka zgubionej energii się rozwiązuje?
Ale gdy źródło światła się przybliża to trafiamy do galaktyki darmowych obiadów. Masa lasera wzrasta – wzrasta natężenie emisji fotonów i do tego jeszcze o podwyższonej częstotliwości.
Dla mnie jako obserwatora w zależności od tego czy stoję, czy biegnę zmienia się tylko masa kamieni – częstotliwość fotonów. Są wyrzucane „ciężkie”, a przylatują „lekkie”.
Co mnie najbardziej gnębi, że kompletnie nie mam problemu, aby dopplera poczuć jak analizuje to na pazie mechaniki fal. Takich zwykłych z grzbietami.
Może mój niepotrzebny zgryz bierze się stąd, że nazbyt serio elektrony w modelu korpuskularnym traktuję jako punktowe kulki zabarwione na różne kolory. Spoko. Wiem, że foton nie jest punktem, chociaż jego objętości nie sposób wyznaczyć. O.K. ja czuję tę nieintuicyjną właściwość.
Bo tak zacząłem kombinować. Że jakby potraktować tę fotonową kulkę, jako falę materii Diracka – takie wrzeciono fali (z wieloma grzbietami) z narastająco – opadającą amplitudą, to chyba jesteśmy w domu. Barwa zależy od odległości między grzbietami, a te doppler wydłuży. Natomiast przenoszona energia od wysokości poszczególnych grzbietów, a ta się nie zmieni. Zmieni się moc – będziemy musieli dłużej poczekać zanim wszystkie grzbiety „dopłyną”.
No widzisz. Jak fotonoy traktować jak fale, czy paczki fal, to się wszystko zgadza.
A jak je potraktować jako energia = częstotliwość x planck, to się przestaje zgadzać.
Przy zbliżaniu się źródła światłą pojawiają się darmowe obiady.
Najbardziej obawiam się, że moje frustracje doskonale łagodzi jakiś operon operatora całki krzywoliniowej, na którego to ja se mogę tylko sie gapić.