światy wirtualne
Pewnie męczy was ten pomysł Lema, w którym jeden naukowiec
tworzył jakieś wirtualne światy w maszynach – odtwarzał z taśm?
Prawo serii – drobna awaria, uszkodzony przewód,
dejawu – przeskok głowicy odczytującej sekwencję, itd.
Podłączamy jakieś druty do neuronów w punktach wejścia sygnałów z oczu,
uszu, itd. i tworzymy zupełnie fikcyjny świat, który w ogóle nie istnieje –
fizycznie, i facet może sobie go badać, a nawet odkryć że siedzi w puszcze… hehe!
Ale czy na pewno takie coś jest możliwe?
A teraz ten nadrzędny świat – to laboratorium z taśmami,
jest podobnie realizowany – w świecie wyższego szczebla.
Ostatecznie nie ma nic, tylko ten ciąg symulatorów, na coraz wyższym poziomie.
Też możliwe?
Może da się to zapętlić: trzy wirtualne światy,
pierwszy symuluje drugi, drugi ten trzeci, a trzeci ma źródło w pierwszym?
Coś tu jest niedopracowane.
Podejrzewam, że już w pierwszym przypadku –
pełnej izolacji a następnie podłączenia się do mózgu może być problem.
—-
Z działki komputerowej.
Na fizycznym komputerze można stawiać wirtualne komputery,
i np. na komputerze z systemem Windows można uruchomić
drugi Windows, i ten drugi nie ma żadnego kontaktu z realnym sprzętem,
ale może sobie tam wykrywać sprzęt, formatować dyski, itd.
No, a potem w tym wirtualnym stawiamy kolejny wirtualny,
ale na fizycznym dysku – też wirtualnym ale skojarzonym z fizycznym,
czyli teraz format dysku zniszczy nam te trzy światy naraz.